Ciężko...oj bardzo ciężko przy takiej pogodzie. I 24 godzinny Wysokomazowiecki Maraton Rowerowy uważam za zaliczony. Wg oficjalnych statystyk zaliczono mi 402km. Nie ukrywam, że liczyłem na więcej pokonanych kilometrów. Niestety, pogoda oraz samotna jazda na ostatnim odcinku dobiły mnie i ...podałem się. Może byt pochopnie, może należało poczekać, przemyśleć i jeszcze spróbować przejechać jeszcze jedną rundę.
Zaczęło się bajkowo, mimo zapowiedzi pogoda była wymarzona do jazdy. Ciepło, lekki wietrzyk, który wiał w plecy na ostatnim odcinku. Niestety gdy słońce zaczęło się chylić ku zachodowi a w nogach i plecach zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki zmęczenia, nadeszła ulewa połączona z wichurą. Później już tylko padało i wiało, ale przez to powoli wysysało z nas siły.
Ogólnie dystans nie ma co się wstydzić, ale pozostał niedosyt. Tym bardziej, ze jazdę w maratonie połączyłem z akcja "Kilometry dla Ani Wiśniewskiej". Wyszedłem z założenia, że każdy przejechany przeze mnie kilometr będzie ważny. Tym razem przyjaciele i znajomi znajomych mile mnie zaskoczyli i nie patrząc na ten "skromny" wynik tłumnie wykupili kilometry. :) DZIĘKUJE w imieniu małej Ani
