category-icon

ku Tatarom (Białystok - Kruszyniany - Białystok)

136 km
30 h 43 min
1.4 km

CHARAKTERYSTYKA TRASY

2018-04-07
category-icon
136 km
1393 m
1229 m
Średni
30 h 43 min
5/6
Białystok już kilka lat temu postawił na rozwój sieci tras rowerowych i to widać. Nie tylko w infrastrukturze, liczbie rowerzystów, ale także w podjeściu kierowców samochodów do cyklistów. Jechaliśmy dużą grupą przez kilkaset metrów droga była tak wąska, że trudno było nas wyminąć. Nikt nie trąbił, nie robił dziwnych ruchów, nie przepychał się. Wszyscy jechali za nami spokojnie - co daje duży komfort podróży.

W samym Białymstoku atrakcji jest wiele - jak chociażby miniaturka Hagii Sophii z Istambułu.
My zwiedziliśmy Pałac Branickich wraz ze znajdującym się w środku Muzeum Historii Medycyny i Farmacji. Na nas największe wrażenie zrobiły samodzielnie konstruowane aparaty roentgenowskie, przy użyciu których lekarz niejako “na żywo” oglądał wnętrze pacjenta. Nie było możliwości zapisania obrazu. Badanie trwało kilkadziesiąt minut.
Lekarz zabezpieczony był jedynie fartuchem…
Niebezpieczne dla pacjenta i lekarza? Może i tak, ale dr który urządzenia używał ma 92 lata i podobno żyje do dzisiaj…

Nasza trasa zaczyna się na wschód od Bialegostoku. Mamy zacząć od Traktu Napoleońskiego. Ten okazuje się też drogą dojazdową do poligonu.. po zimie rozjeżdżoną i bagnistą. Kilkaset metrów trzeba pokonać praktycznie pchając rowery przez las.

Dalej jest lepiej. Mniej błota (jechaliśmy na początku kwietnia), więcej piachu. Dla niedoświadczonych rowerzystów droga dość trudna. Dopiero skręt w lewo (na północ) w kierunku Supraśla przynosi asfalt i dobrą mało uczęszczaną przez samochody drogę.

Sam Supraśl to - zgodnie z tym co mówią przewodniki - podlaska perła. Małe, urokliwe uliczki. Górujący nad wszystkim obronny monastry (niestety nie udało się nam go zwiedzić)
i pyszne podlaskie jedzenie w bardze Jarzębinka. Czego chcieć więcej na leniwe, sobotnie popołudnie?
Na uwagę zaskakują jeszcze instalacje artystyczne (między innymi rowerowa husaria) ustawione nad brzegiem rzeki Supraśl (w tym miejscu pięknie rozlanej)

Po drugiej stronie rzeki szlak znowu staje się mocno piaszczysty i taki pozostaje aż do Kopnej Góry. Po drodze koniecznie trzeba zobaczyć urokliwą cerkiewkę w miejscowości Łaźnie - niestety w czasie naszego pobytu była zamknięta.

Szlak którym planowałem jechać do Kruszynian odbija w Ostrowie Północnym na południe. Miejscowi przekonali nas jednak, że nie ma to sensu, to zbliża się wieczór, a my w środku lasu ugrzęźniemy w błocie. Do Kruszynian docieramy zatem asfaltem.
Na szczęście jest czas prawosławnych świąt wielkiej nocy, więc drogi są opustoszałe.

Na miejscu - w Zajeździe na końcu świata - czeka na nas pyszna kolacja i nie tylko… :)



W Kruszynianach wart zwiedzenia jest meczet. Nie ze względu na wystrój (ten, jak to u muzułmanów jest bardzo skromny), ale raczej na opowieści przewodnika - polskiego Tatara, muzułmanina - Dżemila Gembickiego. Można posłuchać o tym jak żyje się we wsi w której są 3 wyznania (katolicy, prawosławni i muzułmanie), jak w praktyce radzą sobie muzułmanie np. z polskimi żonami katoliczkami, skąd Tatarzy wzięli się na tych ziemiach itd..

Niedaleko Kruszynian znajduje się też wieś Stara Grzyboszczyzna. To właśnie tam, choć śladów po tym wydarzeniu jest niewiele, Eliasz Klimowicz zalożył wieś Wierszalin. Sam nazwał się prorokiem Ilją i przed II wojną światową miał wielu gorliwych wyznawców.

Powrót z Kruszynian do Białegostoku zaplanowałem przez Królowy Most. Szlakiem żółtym (pierwsze kilka km dość piaszczyste) przez Gródek, gdzie łączy się on z Green Velo.
Prowadzi przez Supraśl. Tam już wzdłuż głównej drogi niedaleko do Białegostoku (wiosną 2018 na odcinku Supraśl - Białystok był remont, więc trasę trzeba było przejechać razem z samochodami.)

Komentarze