"Co by tu jeszcze zjeździć, Panowie, co by tu jeszcze?" Taka parafraza tekstu Wojtka Młynarskiego wciąż siedziała mi w tym tygodniu w głowie i nie dawała skupić się na pracy. No bo jak to tak - dopiero co dwa tygodnie szusowania po górach, a tu teraz trzeba pokornie siedzieć w Matrixie? Nie może być! Zew włóczykija nie pozwoli na takie marnotrawstwo energii!
Klikając tu i tam po mapie w poszukiwaniu natchnienia, kursor zjechał jakoś tak sam na południowy-wschód, na Roztocze. Genialnie! W tych stronach nigdy jeszcze nie byłem, więc kierunek bardzo słuszny! Z pomocą w wymyślaniu trasy przyszły doświadczenia ekipy Audax Poland, która w tym roku wytyczyła tutaj swój brevet "Roztocze 200". Co nieco pracy z mapą, aby dopełnić wycieczkę kilkoma obiecująco wyglądającymi odcinkami i miejscówkami, parę telefonów, aby zorganizować nocleg, i viola - gotowe, można śmigać! Jako że trasa długa, a dzień już przykrótki, to plan był ambitny - ruszyć w drogę z Janowa Lubelskiego w okolicy 6:00. Dzięki świeżo oddanej drodze szybkiego ruchu z "Centrali" do Lublina wystarczyło ruszyć około 3:30. Ufff… Ale za to jaki spokój na trasie!
Wraz ze słońcem wyruszającym na swą pielgrzymkę po nieboskłonie, pognałem i ja swoją drogą. A ta okazała się… no cóż, fajna. Aż tyle i tylko tyle. Jakimś sposobem zabrakło tego czegoś, co czyni trasę wyjątkową - emocji, zachwytów, … Ale jak to, a "momenty były?" - zapytałby zaraz Maniek. A Jędrek odrzekłby na to - "No masz!". No dobrze, niechże będzie jak w Para-męt Pikczers - były nudy i były momenty, o czym zaraz opowiem w 60 minut na godzinę.
Tak ogólnie rzecz biorąc, całą "robotę" zrobiło kilka wyjątkowych fragmentów trasy. Cała reszta była taka sobie, nudnawa, monotonna, wiodąca nieciekawymi drogami przez nieciekawe miejscowości - no nie w tym stylu, który tygryski lubią najbardziej. A robotę zrobiły, w kolejności chronologicznej:
1) Trasa z Janowa Lubelskiego do Zwierzyńca. Bardzo urocza, wiodąca przez mocno pagórkowaty teren, dawała zajęcie na podjazdach, zachwyty pięknych panoram na szczytach wzniesień i adrenalinę na szybkich zjazdach. Szkoda, że stanowiła tak mały fragment całej trasy.
2) Zwierzyniec i Roztoczański Park Narodowy. Przepiękne miasteczko wraz ze stawami, Kościołem na wodzie oraz lokalnym browarem, a dalej już same cuda natury - Stawy Echo, Staw Czarny i przepiękny Gościniec Florianecki prowadzący przez matecznik Parku.
3) Trasy wiodące tzw. "dojazdami pożarowymi" przez lasy Puszczy Solskiej (Hamernia-Józefów), dolinę rzeki Tanew (Aleksandrów-Pisklaki) oraz Lasy Janowskie (Dąbrowica-Ujście). Te drogi pożarowe okazały się być cudnymi, wąskimi asfaltami wijącymi się malowniczo przez dzikie ostępy leśne, gdzie #nikogo! Cudo!
Jeśli chciałabyś/chciałbyś skorzystać z mojej trasy, to dzielę się kilkoma sugestiami:
1) Jeśli lubisz interwałową jazdę po pofałdowanym terenie, to najlepiej ogranicz się do obszaru pomiędzy Janowem Lubelskim a Zwierzyńcem. Tutaj jest potencjał! Cała reszta trasy to istne królestwo płaskości.
2) Na wschód od Roztoczańskiego Parku Narodowego warto się zapuszczać jedynie po to, aby doszusować i zwiedzić przepiękny Zamość, który z braku czasu ominąłem, ewentualnie zażyć religijnych uniesień w Krasnobrodzie, w miejscu objawień Maryjnych. W przeciwnym wypadku sugeruję skrócić trasę i z Roztoczańskiego Parku Narodowego pognać od razu do Samsonówki i Hamerni, do "dojazdów pożarowych" przez Puszczę Solską.
3) Zdecydowanie warto pochylić się nad mapą i poszukać mniejszych, lokalnych dróg, które byłyby alternatywą dla nudnych traktów przez nijakie miasteczka i wioski. W szczególności warto byłoby lepiej zeksplorować sieć leśnych "dojazdów pożarowych", których - jak widzę z mapy - jest dużo więcej, niż mnie udało się przejechać, a są na prawdę smakowite.
PS: No a gdzie te momenty, o które zapytałby Maniek? Jako Jędrek rzekłbym: No masz! Najlepiej jak... dopadły mnie już po nocy dwa wściekłe burki, przed którymi przyszło mi najpierw opędzać się pompką, a potem uciekać pełnym piecem aż do wyplucia płuc. Czyli coś tam ekscytującego działo się! A gaz pieprzowy już zamówiony.